• RSS
  • Delicious
  • Digg
  • Facebook
  • Twitter
  • Linkedin
Posted by Cathy - - 4 komentarze

Czuję się ostatnio jak zbuntowana nastolatka, która na wszystko ma jedną odpowiedź "nie!". Nie wiem, czy to już kryzys wieku średniego (!), hormony, jesienna aura, czy jeszcze coś innego, ale dobrze się nie dzieje...
Właściwie warczę na wszystkich i wszystko. I nawet już nie szukam pretekstów by warczeć. Warczę dla zasady chyba. Bo tak i już...
I choć staram się, naprawdę się staram, to nie ma dnia, żeby nie mieć ochoty trzasnąć drzwiami, zostawić wszystko i rzucając "sorry, ja się wypisuję" zniknąć. Choć na jakiś czas. Tak po prostu. By nie musieć się zmuszać.... By nie zastanawiać się rano, co tym razem pójdzie nie tak i co jeszcze może się skopać. Bo przecież za dobrze nie może być, prawda?

Rzuciłam palenie.
Ale jakoś łatwo, bezboleśnie, niezauważalnie wręcz. I co? Powinnam się cieszyć i być z siebie dumna. Tylko jak tu cieszyć się z sukcesu, który przyszedł tak łatwo? Sukcesu nieokupionego najmniejszym nawet trudem czy wyrzeczeniem. Myślałam, że będzie trudniej. Nie było. W takim razie po co ja 2 paczki fajek dziennie wypalałam do tej pory? Bez sensu..



(zdjęcie zaczerpnięte ze strony www.topnews.com.sg)

I jakoś nie znajduję nic, co mogłoby sprawić, że "bez sensu" zniknie na jakiś czas z mojego słownika.
Wyjazd? Przecież dopiero wróciłam z wakacyjnych wojaży.
Zakupy? Ale co niby miałabym kupić? Kosmetyki? Wolne żarty! Ciuchy? Przecież i tak w nic się nie zmieszczę! Książki? Sterta pozycji do czytania leży i wciąż czasu znaleźć nie mogę na sięgnięcie po nie... Poza tym przecież nie mam kasy. Właściwie.
 

Są dwie opcje - albo coś się zmieni (czyt. podejmę jakieś drastyczne i nie do końca przemyślane decyzje stawiając wszystko na jedną kartę), albo zwariuję...
Ewentualnie przyzwyczaję się do tego, że jest jak jest... A to chyba najgorsza z opcji jednak. Mimo wszystko.







A na koniec, sama siebie porządnie opier ... Bo przeczytałam to, co napisałam i doszłam do wniosku, że rzeczywiście jest to wpis godny nastolatki z problemami wieku dojrzewania. Zdrowa jestem? Jestem (przynajmniej na tyle, ile jestem w stanie stwierdzić, bo z badaniami jak jest, każdy wie...). Mam wspaniałą córkę? Mam. (to nie ulega żadnej wątpliwości). Mam gdzie mieszkać, za co żyć i co do garnka włożyć? Ano mam (raz jest lepiej, raz gorzej, milionerką nie jestem, willi z basem również nie mam, ale pod mostem nie mieszkam i chleba z mielonką jeść też nie muszę).Jestem obok mnie ktoś, dla kogo jestem ważna i na kogo mogę liczyć? Mam.(tu chciałabym przemycić podziękowania za cierpliwość dla moich humorów :*)
Grzeszę w takim razie chcąc czegoś więcej?
Pewnie tak...


[ Ciąg dalszy ... ]