• RSS
  • Delicious
  • Digg
  • Facebook
  • Twitter
  • Linkedin
Posted by Cathy - - 1 komentarze

Po wakacjach zostały jedynie miłe wspomnienia i masa zdjęć. Jednym z ostatnich letnich wydarzeń był wyjazd do Krakowa z moją córką, gdzie spędziłyśmy przesympatyczny tydzień.
Udało mi się spotkać z dwiema fantastycznymi dziewczynami, które poznałam dzięki wizażowi, a dzięki jednej z nich miałyśmy przesympatycznego przewodnika po zakamarkach Krakowa, dzięki czemu zobaczyłyśmy znacznie więcej niż udałoby nam się podczas samodzielnych wypraw.

 
Poniedziałek : przyjazd do Krakowa, zameldowanie, rozpakowanie, po czym wyjście na miasto i pełne zamieszania spotkanie z A. (Kraków niby niewielki i blisko wszędzie, ale udało nam się w ciągu kilku minut wykonać kilkanaście połączeń w celu ustalenia, gdzie się znajdujemy i dlaczego, choć teoretycznie poruszamy się w odpowiednim kierunku, nadal siebie nie widzimy :D Okolice Smoka Wawelskiego okazały się zbyt mało charakterystycznym miejscem jednak :)


Wtorek : wyprawa do Wieliczki. I to był chyba jeden z mniej udanych dni naszej tygodniowej wycieczki. Od samego rana padało, było zimno, ponuro i gdyby nie fakt, iż siedzenie w pokojach absolutnie nas nie interesowało, nie wiem, czy udałoby nam się zebrać w sobie i zdecydować się na wyjazd. Gdy dotarłyśmy do Wieliczki (po dość męczącej drodze busikiem z Ronda Matecznego, gdyż jak się okazało, naszymi współpasażerami byli głównie obcokrajowcy, którzy dość żywo dyskutowali w różnych językach - japoński/koreański/chiński? pojęcia nie mam, ale jakiś azjatycki z pewnością, po angielsku, niemiecku i chyba rosyjsku...) okazało się, że nie wzięłyśmy ze sobą parasoli, a zakupić nie było gdzie (nie zbaczając zbytnio z trasy). Biegiem puściłyśmy się do kopalni, gdzie jak się okazało, pogoda absolutnie nie odstraszyła zwiedzających, gdyż w kolejce czekałyśmy ponad godzinę...
Ale przynajmniej kopalnia mojemu dziecku się podobała (mój entuzjazm przy 4 już wizycie w Wieliczce nieco osłabł) :)

wrr... i właśnie sobie przypomniałam, dlaczego m.in zrezygnowałam z blogspota :( Formatowanie obrazków szlag trafił i mimo starannego ich rozmieszczenia z odpowiednimi wymiarami, po zapisaniu, blogspot zrobił mi sieczkę z mojego wpisu i obrazki w opisach od środy rozmieścił sobie dowolnie, wg własnego, nieodgadnionego "widzimisię"...
W wolnym czasie ponaprawiam i uzupełnię...

One Response so far.

  1. Viollet pisze:

    Yyyyyyyy i ja nic nie wiedziałam, że na "mojej ziemi" byłaś? Foch ;)))

Leave a Reply